4 December 2017

HELLO WINTER, ONCE AGAIN.

How's your December? I don't know why but I'm always a bit stressed out in the end of the year. Maybe because of the feeling of passing time, having to much stuff to o before Christmas or maybe just it's a tiredness of the whole year. Funny thing is that this inner frustating pressure has a positive impact on my motivation. Every single year I realize that in December I do more things than usually, sometimes it's a stuff I put off for months, sometimes just resolutions from the begining of the year (even it was 'catch up good tv series goal'), I just stay active and it's makes me satisfied. Of course it doeasn't mean I'm now a crazy super-woman in business suit (oh come on guys, pls stop your imagination) and I definitely remember about winter priviliges: movies in bed, baking cookies, mountains trip, and - stay focused-  hot chocolate with marshmallows 😎 Aww yiiss.

Before I came back to checking off my 'befere new year to do list' I share with you some of my recent favs which can help you stay busy as fu...me..this winter! :) Enjoy!

📚 BOOKS: Let's start with my favourite part. If you're a fan of
🎥 SERIES: I think everybody has already watched Stranger Things 2 so don't waste time for obviousness, let's start with another Netflix child: Dark, and some polish continuations: Belfer 2 (update after season final; umm...well...watch just first season...and forgot about it) / Wataha 2. For less mainstream fan I have back to the past with my forever 'one and only' oldschool animation series: Aeon Flux.
📀 MOVIE:  Whatever I give you - all we know that eveybody is waiting for one thing: BOOM!
📺 TV: For those who prefere staying at home with more realistic issues I have really good channel with huge library of good documentary movies and shorts: ARTE.TV (if someone is fashion/textile freak as me there is a lot of amazing films about fabric production and life of people conected with this industry).



Jak mija Wam grudzień? Nie wiem dlaczego, ale ja czuję zawsze lekki stres pod koniec roku. Może to przez uczucie uciekającego czasu, branie za dużo na głowę przed Świętami a może po prostu efekt całorocznego zmęczenia. Zabawne, że ten wewnętrzny niepokój, ma całkiem pozytywny wpływ na moją motywację. Za każdym razem zdaję sobie sprawę, że w grudniu udaje mi się zrobić o wiele więcej rzeczy niż zazwyczaj. Czasem są to drobiazgi, które wcześniej spychało się na dalszy plan przez miesiące a czasem zaległe noworoczne postanowienia (nawet jeśli był to cel "nadrobić wszystkie dobre seriale tv"), chyba po prostu pozostanie aktywnym do końca sprawia, że mogę zamknąć rok z pełną satysfakcją. Oczywiście nie znaczy to, że jestem obecnie zalataną super-bizneswoman w obcisłym kostiumie (no już, chłopcy, przystopujcie z tą wyobraźnią) bo co jak co, ale czym by była dla mnie zima bez jej obowiązkowych przywilejów: weekendowego oglądania filmów w łóżku, pieczenia pierniczków, wyjazdu z góry i -uwaga- gorącej czekolady z piankami  😎 Aww yiiss.

Zanim wrócę jednak do odhaczania swojej listy 'zrobić przed nowym rokiem' chciałabym podzielić się z wami kilkoma ulubieńcami ostatniego czasu. Może to pomoże wam też wypełnić zimowy grafik do granic możliwości :) Enjoy!

📚 KSIĄŻKI: Zacznijmy od mojej ulubionej części. Jeżeli zostaliście fanem
🎥 SERIALE: Myślę, że większość ma już za sobą drugi sezon  Stranger Things  więc zamiast skupiać się na oczywistościach przejdźmy od razu do kolejnego dziecka Netflix'a o bliźniaczej tematyce: Dark, oraz kontynuacji dwóch polskich perełek: Belfer 2 (update po finale sezonu: taaaa...no to tego....może lepiej oglądnijcie pierwszy i zapomnijcie o reszcie) / Wataha 2. Dla mniej meanstrimowych fanów mam mały powrót do przeszłości - czyli oldschoolowy serial animowany, który od lat mogę zapętlać w nieskończoność:  Aeon Flux.
📀 FILM:  Cokolwiek tu wkleję i tak wszyscy czekamy na jedno: BOOM!
📺 TV: Dla tych którzy wolą zostać w domowym zaciszu w bardziej realistycznych klimatach mam naprawdę dobrą propozycję. Kanał ARTE.TV  jest niezłym źródłem ciekawych dokumentów, reportaży i filmów krótkometrażowych ocierających się o różnorodną tematykę. (Jeżeli znajdzie się tu jakiś modowo-tekstylny freak to na pewno znajdzie tam świetne materiały o ludziach związanych z tą branżą).

27 September 2017

WORK WORK WORK

Ok, let's face it - today it's time for the product placement. Not a random, nor a sponsored one - I just wanna share with you a piece of my job :) Taa daa... I do prints! Small, big, embroidered and all-over ones - in other words I draw graphics located on clothing and accesorries. This job is awesome - well, maybe because I 'dreamed it' and it's so cool to feel everyday that you do what you love...but don't forget that it's not a coincidence that word SPRINT contains 'print'. As every graphic designer knows this job is like 'never ending storyyy'  but come on 'sport is good!' they say... So if you have a moment in your schedules - feel free to check seasonal trends below and same stuff I do everyday for Sizeer and 50style:

Ok, no to prosto z mostu: dziś lokowanie produktu. Ale nie takie z przypadku ani z 'bycia blogerką' - tylko z czystej chęci pokazania wam czym zajmuję się na co dzień :) Otóż robię printy - małe, duże, haftwane i all-overowe - innymi słowy wszelkie grafiki znajdujące się na ciuchach i akcesoriach. Praca fajna, bo taką sobie wymarzyłam, a i przyjemna bo tak to jest jak się kocha co się robi - ale, ale nie bez powodu w słowie SPRINT czai się 'print'. Jak to w życiu grafika bywa -deadline goni kolejny...deadline - cóż zrobić - 'sport to zdrowie' mawiają. Jeżeli wy znajdziecie choć chwilę w swoich grafikach zapraszam serdecznie poniżej do małej ściągi co w trendach piszczy, a i oczywiście do sklepów Sizeer i 50style, dla których na co dzień mam przyjemność kreślić takie oto rzeczy:


SAY BYE TO SUMMER:

SAY HI TO AUTUMN:
ALL STUFF AVAILABLE ON SIZEER and 50STYLE

25 August 2017

ANNIVERSARIES... AND OTHER HABITS


Do you know that it’s been 8 years since I started this blog? I had no idea till today…and it’s all because I always need to take a step back before I start writing a new post. One smart guy told me once, that I’m too sentimental. Well..now with a smile on my face I have to admit he was right – after all, every note here is like ‘back to the past’ machine ;) But I realize one good thing while reading my old texts - a common sentence repeated like a mantra from the beginning: ‘I’m exactly where I always wanted to be’…and despite the passage of time and changes of place it’s still on the map. Maybe it’s because every fall, apparent ‘defeat’ or the failure brought me to this point of reaching my goal - even if I didn’t plan it. One year before starting my blog I was spent my sleepless nights thinking what I’m gonna do after graduate my Highschool. I don’t wanna paint, sculpture or do digital arts because I can’t even use a Photoshop (how could I know that?). Half a year later I was drawing on the photos with the computer mouse and 72px resolution in settings…(oh shut up - I didn't know that I had to move the slider, ok?) In that time I had no idea that this was my beginning of long, excited journey with fashion illustration and its consequences; picking up a conscious study course, moving abroad…come back again to Poland and finally discover what I want to do in my life – combine graphic with textiles. I can’t even indicate the moment when I realized this choice… maybe it was a happiness and pride of finished MA project, maybe a message from my illustration guru ‘Great works! Keep up the good work! :-)’, maybe it was a time when I’ve made a choice to start job of my dreams or maybe just a fleeting moments when I see the sun in the morning and I smile, when I draw something for myself or I dream about all these things I would do if I had …the time :) I really would like to have it more to write more often about fabrics and prints, describe my latest journey to Bangladesh, as well as other textile curiosities. Basically – all these things which affecting everybody but are interesting for nobody ;) Oh well! What you can do if you can do nothing – as my grandpa says. That’s why it’s time to focus on the present right know. Every day life teaches me to not shelve my plans and not wait for a perfect moment anymore…screw it! You can make your own perfect moment right now. For example - I’ve started writing this blog post a while ago, when I had a busy time so I’ve tried do my freelance job, prepare for upcoming journey and catch up with my blog at a same time…Some text I wrote a week later - sitting on the beach and soaking my feet in the sand with no one around. Now – I’m finishing this line at home again, between my job, freelance commissions and…my next travel tomorrow morning when I’m gonna clear my mind with mountains in the background :) Did I know about this plan a few lines above? Nope. But 8 years ago publishing my first blog post I also didn’t know that this HORRIBLE illustration makes me almost cry today…did I say I’m sentimental? I think it’s cool that we don’t know how’s the finish of our stories. And a recipe for happy endings? Don’t wait to live your life. Ah! One more important, or maybe the most important thing - surround yourself with great people who will keep you motivated. In this case I’m the lucky one…thank you! :) 
 

Czy wiecie, że za miesiąc stuknie 8 lat odkąd założyłam bloga? Ja może i bym nie wiedziała, ale chcąc napisać notkę zawszę zaczynam od wspomnień i rachunku sumienia własnych doświadczeń. Ktoś całkiem bystry powiedział kiedyś, że jestem strasznie sentymentalna. Teraz, z uśmiechem na ustach muszę przyznać mu racje - w końcu blog nie kłamie - co druga notka to istny powrót do przeszłości ;) Ale to chyba dobry znak, że czytając stare wpisy jak mantra powtarza się zdanie "jestem dokładnie w tym miejscu w którym zawsze chciałam być"...i mimo upływu lat, miejsca i czasu - dalej wszystko się zgadza. Może dlatego, że każdy dół, pozorna 'porażka' czy niepowodzenie i tak koniec końców zaprowadziło mnie do celu - nawet takiego o którego zdobyciu wcześniej nie myślałam. Rok przed założeniem bloga nie przesypiałam przedmaturalnych nocy myśląc,tylko o tym, że nie wiem co mam robić po liceum. Nie chce malować, nie chce rzeźbić, nie umiem w fotoszopa bo i skąd mam go umieć? Pół roku później rysując po zdjęciu myszką w rozdzielczości 72px (bo skąd miałam wiedzieć, że suwak trzeba przesunąć?) nawet przez myśl mi nie przeszło, że to z czasem zaprowadzi mnie do ilustracji modowej, obrania świadomego kierunku studiów, przeprowadzki za granice...by po latach wrócić do tego samego miejsca i dopiero wtedy odkryć w sobie to co na prawdę chce w życiu robić - połączyć grafikę z tekstyliami. Nie umiem nawet wskazać momentu potwierdzającego ten wybór.. Może było to szczęście i duma z efektu pracy magisterskiej, może chwila kiedy w skrzynce mailowej znalazłam wiadomość od mojej odwiecznej ilustratorskiej guru "Świetne prace! Tak trzymaj! :-)" , może to czas kiedy moja pierwsza praca na etacie była zarazem świadomym i upragnionym wyborem na życie, a może to te codzienne przebłyski kiedy uśmiecham się do siebie widząc słońce o poranku, znajdując czas by narysować coś dla siebie albo pomarzyć ile to ja bym nie zrobiła - gdybym tylko...miała ten czas :) Chciałabym kiedyś znaleźć go na tyle by więcej pisać o tkaninach i printach, opisać w końcu swoją ostatnią podróż do Bangladeszu i inne tekstylne smaczki które dotyczą wszystkich, ale ogólnie mało kogo interesują :) No trudno! Co zrobisz jak nic nie zrobisz - jak mawia mój dziadek. Dlatego póki co, czas skupić się na teraźniejszości bo coraz częściej życie uczy mnie by zamiast gromadzić plany na przyszłość czekając na ten 'idealny moment' lepiej to olać i stworzyć go sobie samemu tu i teraz. Zaczynałam tą notkę jakiś czas temu, co chwilę przełączając okna między zleceniami i nadrabianiem zaległości przed długo wyczekiwanym urlopem, niektóre zdania dopisywałam już z większym spokojem zakopując stopy w ciepłym piasku na całkowitym odludziu, teraz znów między pracą a...pracą zmierzam do zakończenia by wyjąć walizkę i w najbliższe dni oczyścić umysł po 'górskiej' stronie Polski :) Czy wiedziałam to jeszcze kilka zdań wyżej? Nie. Tak jak 8 lat temu nie wiedziałam, że zakręci mi się łezka w oku na widok tej pierwszej, KOSZMARNEJ, pobazgranej ilustracji z pierwszego wpisu :) Ale to chyba fajne, że nigdy nie wiesz jak dana historia się potoczy.. A przepis na udane zakończenie? Żyj i nie czekaj. A! I najważniejsze- otaczaj się fajnymi ludźmi, takimi co sami w sobie są kopem do działania. Ja akurat w tym temacie zawsze miałam szczęście...dziękuję!:)

8 April 2017

ACROSS THE STARS


It's been a while since I've posted here. Hard to believe but it's almost a year. A year full of new experiences and small (but important) successes which made me a person who still love her job and everyday life's chalenges. Awww...too sweet? Yeah, let me make this post a bit darker, because today I'm coming to you with a quite gloomy works. Three actor portraits I've made separately this year, unexpected started a whole 'movie posters series' which I'm planning to dovelop in the near future. Take a look below for more details and definitely let me know about your favourite one 😉

Ciężko uwierzyć, ale od mojej ostatniej wizyty tutaj minął prawie rok. Rok pełen nowych doświadczeń i małych (ale istotnych) sukcesów, które sprawiły, że wciąż kocham swoją pracę i wyzwania, które podejmuje każdego dnia....zrobiło się za słodko? Pozwólcie więc, że przejdę do rzeczy i przygaszę trochę atmosferę posta, ponieważ dziś wracam do was z czymś bardziej mrocznym. Trzy portrety, choć zilustrowane niezależnie od siebie, niespodziewanie zapoczątkowały większą serię 'plakatów filmowych', którą chcę rozwijać w najbliższym czasie. Zerkajcie poniżej na szczegóły i koniecznie dajcie znać o swoim faworycie 😉


16 July 2016

BRIGHT / SEEK / PREMIUM / BERLIN FAIRS


Cześć! Nie sądziłam, że ta notka ujrzy jeszcze światło dzienne, po tym jak mój odwieczny komp(an) pożegnał się z tym światem zostawiając mnie jedynie z czarnym ekranem oraz czarną wizją utraty dobytku moich ostatnich 10 lat. Na szczęście istnieją na tym świecie magicy którzy ratują życie i tyłek pracoholikom nie mającym czasu na archiwizację swoich danych. Czyli mnie. Koniec końców nie tylko mogę znów wracać do wspomnień moich gimnazjalnych indie-imprez, wieszania łańcuszków z kasetami na szyji i noszenia koszulek z Placebo, ale też finalnie podzielić się z wami najświeższymi zdjęciami prosto z mojego berlińskiego tripu. Nie zaskoczę was oklepanym już na tym blogu stwierdzeniem – że kocham swoją pracę, a takie wyprawy tylko przypominają mi o tym jakie to cholerne szczęście. Targi Premium, Seek i Bright są wydarzeniami odbywającymi się pochodnie do trwającego wtedy w Berlinie Fashion Week’u. Brandy z całego świata zjeżdżają się w jedno miejsce, by zaprezentować swoje kolekcje na nadchodący sezon. 

Premium – jak sama nazwa wskazuje charakteryzuje się skupieniem firm stawiających na pierwszym miejscu jakość tkanin i wyrobów. Nie oznacza to jednak synonimu elegancji czy przepychu – wręcz przeciwnie – dookoła panuje minimalizm przesiąknięty casualowym stylem. W tym roku można tu było zobaczyć całą gamę nowości na SS17 od Moschino po Wood Wood.


W kolejnych dniach udało mi się też poresearchować na Seek'u i Bright'cie – czyli jedych z najważniejszych wydarzeń dla środowiska streetwearowo-sneakerowago. Wraz z luźniejszym stylem tych eventów szło też coraz świeższe spojrzenie na wybijające się trendy. Seek był świetnym odzwierciedleniem subkultur dzisiejszego świata zbudowanego na coraz wyższych fundamentach wirtualnej rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że obawiałam się tam ubraniowych kalek rodem z Instagrama. Jednak większość marek wyszła z tego obronną ręką prezentując kolekcje na SS17 z całkiem nowym spojrzeniem na tak przetrawione już motywy jak pastele, patche, bomberki czy też odwołania do kultury Dalekiego Wschodu. Ostatnim przystankiem był Bright – hala wypełniona szumem kółek deskorolek i ulicznym klimatem. Poza świeżynkami na rynku królowały tu takie klasyki jak Vans, Thrasher czy DC - więc bez zaskoczenia trudniej było mi tu znaleźć coś czego nie widziałabym już w poprzednich sezonach.


Jeśli chodzi o podsumowanie trendów SS17 wybijających się na wszystkich trzech eventach – są to na pewno: printy na plecach tshirtów/bluz/ kurtek w szczególności (wciąż!) bomberek (satynowych/collegowych). Efekty „hand-made” na tkaninach,w szczególności na jeansie, czyli mile widziane wszelkie naszywki/hafty/poszarpane końce/rozcięcia itp. Minimalistyczne ale szczegółowe allovery na bluzach. Akcesoria w kształcie motywów ze świata internetu (emoji) i sportu (basketball/tenis). Ciągle wyraźne powroty do przeszłości (lata 90) połączone z nowoczesnym minimalizmem, stawianiem na jakość i szukaniem innowacyjnych rozwiązań poprzez rodzaj materiału i formę.


Na dziś zostawiam Was z resztą zdjęć bez zbędnego gadania, przez które zapewne niektórzy nie dotarli już do tej części notki ;) Dla wytrwałych i chętnych zapowiadam dodatkowe zestawienie zapowiedzi na AW16/17 i SS17 z osobnymi odnośnikami w niedalekiej przyszłości. I pamiętajcie o instagramach (prv / illu) tam zawsze wszystko na bieżąco!