Cześć! Nie sądziłam, że ta notka ujrzy jeszcze światło dzienne, po tym jak mój odwieczny komp(an) pożegnał się z tym światem zostawiając mnie jedynie z czarnym ekranem oraz czarną wizją utraty dobytku moich ostatnich 10 lat. Na szczęście istnieją na tym świecie magicy którzy ratują życie i tyłek pracoholikom nie mającym czasu na archiwizację swoich danych. Czyli mnie. Koniec końców nie tylko mogę znów wracać do wspomnień moich gimnazjalnych indie-imprez, wieszania łańcuszków z kasetami na szyji i noszenia koszulek z Placebo, ale też finalnie podzielić się z wami najświeższymi zdjęciami prosto z mojego berlińskiego tripu. Nie zaskoczę was oklepanym już na tym blogu stwierdzeniem – że kocham swoją pracę, a takie wyprawy tylko przypominają mi o tym jakie to cholerne szczęście. Targi Premium, Seek i Bright są wydarzeniami odbywającymi się pochodnie do trwającego wtedy w Berlinie Fashion Week’u. Brandy z całego świata zjeżdżają się w jedno miejsce, by zaprezentować swoje kolekcje na nadchodący sezon.
Premium – jak sama nazwa wskazuje charakteryzuje się
skupieniem firm stawiających na pierwszym miejscu jakość tkanin i wyrobów. Nie
oznacza to jednak synonimu elegancji czy przepychu – wręcz przeciwnie – dookoła
panuje minimalizm przesiąknięty casualowym stylem. W tym roku można tu było
zobaczyć całą gamę nowości na SS17 od Moschino po Wood Wood.
W kolejnych dniach
udało mi się też poresearchować na Seek'u i Bright'cie – czyli jedych z
najważniejszych wydarzeń dla środowiska streetwearowo-sneakerowago. Wraz z
luźniejszym stylem tych eventów szło też coraz świeższe spojrzenie na
wybijające się trendy. Seek był świetnym odzwierciedleniem subkultur dzisiejszego
świata zbudowanego na coraz wyższych fundamentach wirtualnej rzeczywistości.
Nic więc dziwnego, że obawiałam się tam ubraniowych kalek rodem z Instagrama.
Jednak większość marek wyszła z tego obronną ręką prezentując kolekcje na SS17
z całkiem nowym spojrzeniem na tak przetrawione już motywy jak pastele, patche,
bomberki czy też odwołania do kultury Dalekiego Wschodu. Ostatnim przystankiem
był Bright – hala wypełniona szumem kółek deskorolek i ulicznym klimatem. Poza
świeżynkami na rynku królowały tu takie klasyki jak Vans, Thrasher czy DC - więc bez zaskoczenia trudniej było mi tu znaleźć coś czego nie widziałabym już w
poprzednich sezonach.
Jeśli chodzi o podsumowanie trendów SS17 wybijających się na
wszystkich trzech eventach – są to na pewno: printy na plecach
tshirtów/bluz/ kurtek w szczególności (wciąż!) bomberek (satynowych/collegowych). Efekty „hand-made” na tkaninach,w szczególności na jeansie, czyli mile widziane wszelkie naszywki/hafty/poszarpane
końce/rozcięcia itp. Minimalistyczne ale szczegółowe allovery na bluzach.
Akcesoria w kształcie motywów ze świata internetu (emoji) i sportu
(basketball/tenis). Ciągle wyraźne powroty do przeszłości (lata 90) połączone
z nowoczesnym minimalizmem, stawianiem na jakość i szukaniem innowacyjnych
rozwiązań poprzez rodzaj materiału i formę.
Na dziś zostawiam Was z resztą zdjęć bez zbędnego gadania, przez które zapewne niektórzy nie dotarli już do tej części notki ;) Dla wytrwałych i chętnych zapowiadam dodatkowe zestawienie zapowiedzi na AW16/17 i SS17 z osobnymi odnośnikami w niedalekiej przyszłości. I pamiętajcie o instagramach (prv / illu) tam zawsze wszystko na bieżąco!
Na dziś zostawiam Was z resztą zdjęć bez zbędnego gadania, przez które zapewne niektórzy nie dotarli już do tej części notki ;) Dla wytrwałych i chętnych zapowiadam dodatkowe zestawienie zapowiedzi na AW16/17 i SS17 z osobnymi odnośnikami w niedalekiej przyszłości. I pamiętajcie o instagramach (prv / illu) tam zawsze wszystko na bieżąco!